środa, 25 lipca 2007

Pocięte ręcę...












































Lubię się śmiać, wygłupiać itp. ale czasem mi to nie wychodzi i wpadam w doła, zamykam się w sobie, odchodzę od innychi chcę być sama... Moje problemy zaczynały się w szkole, następnie "PIEKŁO" w domu... Znajomi zaczęli mnie olewać, jechali na mnie od najgorszy itd. Ciąć się zaczęłam w wieku 15 lat. Na początku to była dla mnie nowość, ale później... Hmmm... Wkręciło mi sie i już przez jakiś czas musiałam się ciąć, bo inaczej nie wytrzymywałam i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Cięłam się z nerwów, czasem nawet z nudów albo po prostu potrzebwałam tego jak narkotyku... To jest jak nałóg... Jak spróbujesz raz chcesz więcej i więcej. Moje ręce wyglądały okropnie. Całe okaleczone, zakrwawione... Później same ręce mi nie wystarczały... Wyszło na to, że podcinałam sobie żyly... Każdy mnie opierdalał o to, ale nikt nie wiedzial jak to jest być mną... Po prostu hujowo...






















Te zdjęcia są na prawde okropne , ale nie moje... Aż tak źle z moimi rękami nie było... I nie radze nokomu tego robić... Pisze tu o sobie, o swoich uczuciach jakie mi w te dni towarzyszyły... Nie pokazuje wam tego wszystkiego po to żebyście to robili i wiedzieli jak to wygląda na waszych własnych rękach, ale po to żebyście wiedzieli jak to po prostu okropnie wygląda... Uwierzcie mi, że nie warto jest nawet zaczynać tego, bo źle to weszystko się może skonczyć... Wiem co mówię...